This is Hetalia!
Czy chcesz zareagować na tę wiadomość? Zarejestruj się na forum za pomocą kilku kliknięć lub zaloguj się, aby kontynuować.

Obraz-DenSu

Go down

Obraz-DenSu Empty Obraz-DenSu

Pisanie by Gość Wto Gru 10, 2013 2:42 pm

Dumnie wyprostowany mężczyzna o chłodnych błękitnych oczach, trzymający pod ramieniem przysłonięty obraz rozejrzał się po pokoju. Ciemne pomieszczenie zniechęcało od razu, ale mimo wszystko mężczyzna szedł na przód. Ne tylko dla tego że stali za nim dwaj uzbrojeni goryle. Podszedł więc bliżej krzesła które musiało tu robić za tron. I to tron dziwnej osoby. Bez słowa odsłonił swoją pracę. Tak jak zwykle.
-Piękny obraz mistrzu.- usłyszał pochwałę wypowiedzianą przez głos który nakazał go tu sprowadzić. Spojrzał na siedzącego przed nim drobnego mężczyznę. Samemu Berwaldowi nawet przez myśl by nie przeszło, że Fin mógłby być niebezpieczny.- Ale już dawno nie dałeś mi pracy która sprawiałaby że poczułbym lęk…- Szwed zostawił dla siebie, że przecież od dłuższego czasu Timo zamawiał tylko własne portrety.- Więc mi go załatw albo zrobi się nieprzyjemnie.- uśmiechnął się do niego a Berwald tylko pokiwał głową. Jednak gdy wyszedł z jego gardła wydarł się smutny jęk. Gdzie on znajdzie coś co przerazi tego nikczemnego typa?
***
-Przynosisz nam hańbę!- krzyknął czarnowłosy demon rzucając przed Duńczykiem plik kartek.- Od roku nie zdobyłeś żadnej duszy! Jesteś bezużyteczny!- krzyczał Amerykanin a przy każdym uniesieniu Mathias podskakiwał lekko.-Jeśli nie przyprowadzisz mi żadnej duszy to cię wywalam!
-Nie!- zaprotestował błękitnooki, ale nagle wyleciał jak z procy z biura swojego zarządcy. Jednak niefortunnie wyrzucił go prosto pod nogi „najlepszego pracownika” Jonesa. Arthur pochylił się nad nim z uśmiechem.
-I co malutki? Dostałeś już miotłę i własny kubełek?- zaśmiał się rudowłosy Sukub pochylając nad nim. Duńczyk zmełł w ustach przekleństwo i wyprostował się szybko.
-A ty dostałeś…- zaczął szukać jakiejś ciętej riposty, ale miał pustkę w głowie. Anglik się zaśmiał i zamachał przed nim końcówką w kształcie serca.
-Brak riposty co? Ale wiesz ostatnio dostałem swoje nowe biuro. Mój jubileusz. Dwieście dusz w ciągu jednego roku!- pochwalił się Anglik a Duńczyk przeklął jego imię w myślach.- I potrzebuję służącej. Co powiesz na taki układ: Jeśli nie uda ci się zdobyć żadnej duszy będziesz mi przez jakiś czas usługiwać.- przed oczami Mathiasa rozwinął się pergamin zapisany czarnym atramentem.
-Fajnie… a jeśli jednak mi się uda?- spytał czytając tekst. Śmiech Anglika sprawił, że skwasiła mu się mina. Gdy ten się w końcu opanował zerknął na Duńczyka.
-Oddam ci moje biuro i przez miesiąc porobię za służącego.- odparł a pergamin został uzupełniony. Duńczyk skończył czytać i podpisał. Tymczasem gdy pergamin się rozpłynął, w dłoniach Anglika pojawiła się sukienka francuskiej pokojówki.-To pewnie twój rozmiar.-Mathias skrzywił się i znikł.
Po chwili stał na rozdrożach czekając na portal od wzywających.
-Minie minutka i zaraz będę mieć duszę.- odparł bucznie. Jednak po minutce minęło dziesięć minut, potem dwadzieścia, jeszcze później pół godziny, potem godzinę, dwie, trzy… Wtem nagle do nozdrzy zdesperowanego Duńczyka doszedł zapach najcudowniejszej rzeczy na świecie. Ciepłych duńskich ciastek. Z okrzykiem „Ciacha!” poleciał do przejścia.

***
Berwald jeszcze raz zajrzał do książki o przywoływaniu. Jak byk przy wzywanym przez niego demonie stały duńskie ciastka.
-„To idiotyczne.”- pomyślał, jednak szczerze brakowało mu lepszych pomysłów. Westchnąwszy ustawił je na okrągłym stoliku. Nagle w pomieszczeniu uniósł się zapach siarki a Szwed zdołał zobaczyć w blasku świec ogromny cień nakładający się na niego. Niewidocznie zbladł wytrzeszczając oczy i powoli odwrócił się. Jak wielkie było jego zdumienie to tak samo, a może nawet większe było jego rozczarowanie.- „Czego ja się spodziewałem jeśli w księdze są zapisane duńskie ciastka?”- pomyślał żałując swojego kretynizmu. Demon który stał przed nim był bardziej uroczy niż straszny czy potworny. Tymczasem Duńczyk starał się wyciągnąć pazurzaste ręce poza obręb pentagramu. Niestety nie wychodziło mu to tak jakby chciał.
-Daj ciacha!- rozkazał w końcu.
-A pomożesz mi? Dostaniesz w tedy ciacha…-kusił Berwald.
-Ja nie potrzebuję cicha tyko duszy… dasz mi swoją duszę a ja ci pomogę z twoim problemem… Pasi?- spytał patrząc na niego. Berwald cicho westchnął.
-Dobra…
-To mnie teraz wypuść.- rozkazał Mathias dumnie zakładając ręce na piersi. Po krótkim zajrzeniu w książkę Berwald poczuł ciepły powiew na twarzy i na stoliku za nim już siedział demon zjadając swoje ciastka.
***
-Ale jak to nie?- pyta zdziwiony szamiąc kolejne ciastko. Byli już po wprowadzeniu z problemem Szweda.
-On się tego nie boi. Ja z resztą też nie.- starał się wytłumaczyć i walczył z ochotą przyłożenia temu kretynowi.
-Ale strasznej, szwedzkiej miny boi się każdy.
-Ja jestem Szwedem.- uciął krótko Berwald. Uśmiech na twarzy Mathiasa zrobił się szerszy.- I lepiej miej jakiś lepszy pomysł.- Demon pobujał się chwilę w przód i w tył. Nagle dostał olśnienia.
-A może narysujesz mnie w prawdziwej postaci?- zaproponował. Berwald otaksował go wzrokiem.
-Nie.- odparł chowając twarz w dłoniach.
-To nie jest moja prawdziwa postać…- mruknął Mathias krzywiąc się. Szwed spojrzał na niego przez palce.
-Nie jest prawdziwa?
-Oczywiście że nie! Gdybym był w swojej prawdziwej postaci padłbyś trupem na miejscu.- powiedział pewnie.
-Serio?- dopytywał się Szwed, a Duńczyk dumnie kiwał głową.- No to zaryzykujmy.
-To świetnie.- w jego dłoni pojawił się pergamin.- Podpisz u i tu. A ja dam stempelek i będzie git.- wskazał odpowiednie miejsca i z uśmiechem czekał aż Berwald zapozna się z tekstem. Szwed westchnął, po czym przy użyciu specjalnego pióra napisał swoje imię i nazwisko w trzech miejscach.-Berwald Ox… aa… a chuj mniejsza. To problem administracji.- postawił swoją pieczątkę po czym zwinął rulon i ten znikł w błękitnym dymie. –To ja lecę pa.- pomachał mu łapką i skierował się do wyjścia.
-Gdzie idziesz?- spytał zdziwiony Szwed jeszcze przed chwilką zły na Duńczyka że nie umie poprawnie przeczytać jego nazwiska.
-Załatwić parę rzeczy. A ty przygotuj co trzeba.- pomachał mu znowu, a Berwald przewrócił oczami. Ustawił w odpowiednim miejscu stolik dla swojego modela, a naprzeciw rusztowanie z płótnem. Do tego położył białą ścierkę by zakryć namalowane części i przygotował farby. Wieczorem czekał na demona. Stał już przy sztaludze i co chwila patrzył na zegarek.-„Gdzie ten czort się podziewa?”- pomyślał rozglądając się. Nagle usłyszał nad sobą dźwięk który skojarzył mu się z toczeniem. Podniósł zdumiony głowę do góry, bo nie przypominał sobie by sąsiad montował w swoim domu kręgle.
Nagle nie wiadomo jak, z sufitu na stół spadła duża, kudłata czupryna która wylądowała na stole. Z czupryny wystawały duże szpiczaste rogi, na których widać było pasy. Tymczasem na płótnie pokazało się miejsce, w którym dana część ciała ma się znajdować. Mając wreszcie co malować, Szwed zaczął nanosić farbę na płótno.
***
Trwało to jakiś czas. Każdego wieczoru do pomieszczenia wpadała inna część ciała. A to czaszka, a to ogon zakończony szpikulcem. Co ciekawe demon zaczarował białą ścierkę do zakrywania obrazu tak by Szwed nawet na chwilę nie widział powstającego z jego rąk dzieła. Jednak gdy zostało ukończone znów się pokłócili.
-Muszę go zobaczyć czy dobrze jest namalowane!
-Uwierz mi w końcu że pięknie mnie odzwierciedliłeś!- wrzasnął zły Duńczyk.- A teraz idź zanieść to temu Finowi i sam się przekonaj.- machnął na niego ręką a Szwed, z ponurą (czyt. Zwykłą) miną wyszedł zanieść obraz dla Timo.
Mężczyzna był tam gdzie zwykle.
-Pokarz dzieło mistrzu.- ponaglił go usadawiając się wygodniej. Berwald odetchnął i powoli odsłonił płótno chowając twarz za nim. Przez chwilę nic się nie działo. Nagle twarz Timo zbladła a oczy zrobiły się większe. -Zakryj to!- wrzasnął histerycznie. Przez ciało błękitnookiego przeszedł dreszcz, gdy patrzył spod obrazu na zwijającego się w agonii Fina. Tylko siłą woli powstrzymał się od spojrzenia na płótno. Tymczasem Fin spadł ze swojego dotychczasowego tronu. Jeszcze chwilę patrzył, po czym znieruchomiał. Dopiero w tedy Berwald odważył się zakryć obraz. Stojący za nim ludzie stali sparaliżowani póki, po skończonym przedstawieniu w pomieszczeniu nie rozległ się mrożący krew w żyłach chichot. Dopiero w tedy z wrzaskiem uciekli. Tymczasem niedaleko Szweda pojawił się Mathias.
-Mówiłem że dobrze mnie namalowałeś?- spytał podchodząc do niego. Szwed widząc go zadrżał, bo mógłby przysiąc że jeszcze przed chwilą go nie było. Tymczasem Duńczyk wziął od niego obraz.- To ja to przejmę. Wiem nawet gdzie go powieszę.- pomyślał.
-Więc teraz weźmiesz moją dusze?- spytał rzeczowo Szwed.
-Co? Nie. Za fajnie mi się z tobą pracowało. Wezmę sobie duszę tego Fina. Zarobię na nim więcej niż na tobie.- poklepał go po głowie uśmiechając się szeroko.- Jakbyś mnie jeszcze kiedyś potrzebował to wiesz jak mnie znaleźć. I pamiętaj byś miał ze sobą ciastka!- Nagle do nozdrzy Berwalda doszedł ostry zapach siarki. Skrzywił się niemiłosiernie ale gdy znów otworzył oczy nikogo nie zobaczył. Przerażony, jak na ironię przeżegnał się i też opuścił to miejsce.
***
-Ah… życie jest piękne.- powiedział z uśmiechem Duńczyk kładąc nogi na swoim nowym biurku. Spojrzał za siebie na wiszący za nim obraz. Musiał przyznać że ten malarz zna się na rzeczy. Jego błękitne spojrzenia tym razem padło na pucującego podłogę Arthura. Pamiętał jego minę jak mu przypomniał ich kontrakt.- „Nosił wilczek razy kilka to ponieśli też i wilka.”- pomyślał z zadowoleniem. Nagle sobie coś przypomniał. Na jego twarz wstąpił figlarny uśmieszek.- Arthie… nie zapomniałeś o czymś?- spytał słodko podnosząc się.
-Nie. Skąd.- Anglik grał niewiniątko choć dobrze wiedział do czego Duńczyk zmierza. Tymczasem w dłoniach Mathiasa pojawiła się sukienka francuskiej pokojówki.
-To pewnie twój rozmiar.- rzucił słodko podając mu. Arthur psiocząc na wstrętny los zniknął na chwilę po czym wrócił ubrany w taftę. Duńczyk dodatkowo na końcówce jego ogona zawiązał czarną kokardkę.
-Od razu lepiej.- zaśmiał się.- A teraz szoruj do miasta i przynieś mi odpowiednie ramy dla mego obrazu.
-Ale antykwariat jest na drugim końcu miasta!- zaprotestował Arthur.
-Tym lepiej się pospiesz.- a Anglik zniknął w zielonej chmurze dymu. Gdy tylko zniknął Mathias szczerze się zaśmiał i wskoczył na swój nowy fotel.

Gość
Gość


Powrót do góry Go down

Powrót do góry


 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach